Forum www.magicdreams.fora.pl Strona Główna

Zapuszczona świątynia

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.magicdreams.fora.pl Strona Główna -> Lasy / Dżungla
Autor Wiadomość
Reena
Marzyciel



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wziął wszechświat? O.o'
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Pon 16:58, 31 Maj 2010    Temat postu: Zapuszczona świątynia

Świątynia z czasów starożytności, mało kto tam wchodzi bo jest tam wiele pułapek.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Reena
Marzyciel



Dołączył: 14 Maj 2010
Posty: 1999
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: się wziął wszechświat? O.o'
Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Nie 21:19, 27 Cze 2010    Temat postu:

Zjawiła się w gąszczu przemierzając ostrożnie każdy centymetr. Co to za ostrożność? Nikogo tu przecież nie było... Jak i nic nie mogło jej teraz zagrozić, chociaż... los może zgotować wiele niespodzianek, każdemu. Nie, jednak to nie to. Wilczyca przyszła tutaj za pragnieniem, pragnieniem krwi i mięsa, instynktem łowcy.
Słońce, jak widać, chyliło się ku zachodowi, a w gęstwinie tego lasu panował już półmrok. Jej jednak to nie przeszkadzało, była jak duch, wiedziała gdzie stawić łapę, by nie zaszeleścić, nawet tak najciszej. Jej oczy badały każdy zakamarek drzew, skał, murów świątyni. Czuła tu woń swojej ofiary.
Nagle rozległ się śpiew kroana, dużego ptaka często występującego w dżunglach. Przeleciał właśnie z drzewa na drzewo.
Jego pióra były jasne, pewnie białe lub złote, ptaki te mogą mieć najróżniejsze barwy i ogólny wygląd. Ten był duży, rozpiętość jego skrzydeł dochodziła do 1,5 metra, ogon był złożony z kilku biało złocistych piór o długości metra.
Osiadł spokojnie na drzewie nie będąc świadomym zbliżania się drapieżcy.
Wilczyca stąpała ostrożnie zbliżając się do sąsiedniego drzewa od tego, na którym siedzi kroan. Był jednak jeden problem, wilczyca nie mogła go dosięgnąć nie robiąc przy tym hałasu, a te ptaki są bardzo szybkie. Wspiąć też się nie mogła. Pozostało czekać, czekać aż nadejdzie mrok, podczas którego kroany zlatują na ziemię by się pożywić tym, co znajdą i odpocząć.
Minęło już sporo czasu, półmrok zmienił się w całkowitą ciszę i ciemność. Z daleko słychać było ryki innych nocnych drapieżników. Reena stała spokojnie obserwując ofiarę, która jak gdyby nigdy nic... myła się.
W końcu ptak zatrzepotał skrzydłami, zeskoczył za gałęzi z pełną gracją i opadł spokojnie na ziemię, gdzie po chwili rozglądania się, podczas której wilczyca schowała się za drzewo, zaczął skubać spokojnie owoce, roślinki rosnące i leżące na glebie.
Drapieżniczka nie mogła nie wykorzystać okazji. Skoczyła w górę przeskakując obok drzewa, które chroniło ja przed wzrokiem kroana. Nie było praktycznie żadnego szmeru, tylko szelest podłoża, które podskoczyło wraz z nią. Dzięki swoim skrzydłom 'poszybowała' dłużej w powietrzu i delikatnie spadła na ziemię, cicho, zwinnie, nie obnażając kłów, bez warkotu, byle ciszej.
Nim ofiara spostrzegła się, że niedaleko za nią pojawił się wróg było już za późno. Zęby wilczycy złapały skrzydło ptaka i szarpnęły nim łamiąc je w dwóch miejscach. Kroan nie mógł już nic poradzić, wydał z siebie przeraźliwy pisk alarmując inne kroany o niebezpieczeństwie, gdy wilczyca złapała go za grzbiet i zaczęła rzucać się na boki.
Ptak nie miał szans. Siła z jaką szarpała była tak wielka, że nawet ona mogła sobie skręcić kark, nie mówiąc o ofierze, która po kilkunastu sekundach padła martwa na ziemię, z pogruchotanymi kości, zaplamiona krwią, wreszcie wolna od uścisku śmierci wadery.
Oblizała się, wreszcie jakiś posiłek. Ptak był duży i okazały, więc mogła spokojnie się nim najeść. A wiec zaczęła ucztę, pióra, w odróżnieniu od innych gatunków, były najlepszą częścią jaką można zjeść u tego ptaka. Zjadła te na ogonie, i zaczynała zżerać brzuch, gdy w krzakach zaszeleścił jakiś padlinożerca szukający łatwej zdobyczy, jednak był to mały problem, i wilczyca szybko go przepędziła ryknięciem, ale wiedziała, że z czasem przybędzie ich więcej, i to większych. Starczyło jej już utarczek.
Wzięła zdobycz w szczęki i rozejrzała się po kompletnych ciemnościach. Była niewidoczna, jej oczy dziś nie połyskiwały jak iskierki, właściwie robią to tylko gdy jest księżyc, lub w miarę słoneczny dzień. Warknęła gardłowo do innych zwierząt, jeśli takowe tu były, i odbiegła pędem w stronę pustyni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow
Normalny wilk



Dołączył: 28 Cze 2010
Posty: 75
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Wilczyca

PostWysłany: Czw 12:19, 29 Lip 2010    Temat postu:

Cicho przyszła do świątyni. Rozejrzała się w poszukiwaniu czarnego kroana, lecz nigdzie nie mogła go dojrzeć. Chciała bardziej się zbliżyć do wejścia, lecz w ostatniej chwili zauważyła ile tu zastawionych pułapek. Czyżby przez ludzi? Oczywiście, wilki przecież by czegoś takiego nie zrobiły. Delikatnie przeskoczyła linkę, która (jak wywnioskowała wadera) miała połączenie z ogromnym głazem. Gdyby tylko ktoś nie zauważył linki, głaz by go zgniótł. Yey, musiała być bardzo ostrożna. Ptak zapewne chował się w ciemnościach świątyni. Cóż, trzeba będzie się tam dostać. Powoli i z coraz większą wprawą omijała kolejne pułapki: kolce, spadające kłody, zastawione sidła, niektóre ze złapaną w to dziką zwierzyną inne ze specjalnym mięsem dla zwierząt. Wszystko by iść na łatwiznę i tylko wejść w pułapkę. Jak niektóre zwierzęta mogły być tak naiwne? Jedzenie nie leży gdzie popadnie, by je mieć, trzeba je zdobyć. Zobaczyła w sidłach szkielet rysia, prawie w całości obdarzony z mięsa i ze skóry. Automatycznie się wzdrygnęła. Tak, chyba mogła z czystym sercem stwierdzić że było tu niebezpiecznie.
Nawet się nie spostrzegła a już stała obok wejścia do świątyń. 'Może pierw zapukam?' - pomyślała z przekąsem, widząc dzwonek podobny do tych co noszą krowy. Nie zdążyła wykonać kroku, a rzuciło się na nią coś czarnego. Tak, niewątpliwie było to to czego szukała. Duże, czarne z całkiem białymi ślepiami. Zaczęło bić ją dziobem. Odgryzła się, łapiąc za ogromne, rozpostarte skrzydło ptaka. Fuj, pierze. Wypluła. Ptak tym razem postanowił wbić się szponami w kark i chyba ją żywą, zanieść do jaskini. 'O nie, nie, nie, tak to my się nie będziemy bawić. - prychnęła niezadowolona. Odwróciła łeb i ugryzła ptaka w nogę. Pociągnęła. Ptak puścił się i stracił równowagę. Wykorzystała to i puściła momentalnie szpon ptaka, a rzuciła się do gardła. Przegryzając krtań usłyszała dziwne odgłosy z głębin świątyni. Spojrzała w tamtą stronę. Bacznie obserwowała ją masa białych, niezadowolonych oczu. Shadow chyba miała być ich obiadem a tymczasem ona zabiła przywódcę. Głośno przełknęła ślinę, narzuciła sobie ptaka na barki i w tym samym momencie w którym wszystkie białookie ptaki rzuciły się na nią, ona rzuciła się do ucieczki. Automatycznie omijała pułapki, na szczęście wiedziała gdzie są. Kroany goniły ją jeszcze jakiś czas, póki na dobre nie opuściła terenów świątyni.

+ (chwilowo, na potrzeby misji) czarny kroan do ekwipunku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.magicdreams.fora.pl Strona Główna -> Lasy / Dżungla Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin